Misia przyszła na świat gdy miałam 5 lat. Jeszcze
w tedy nie wiedziałam, że tak bardzo ją pokocham.
Gdy zaczęłam tak bardziej samodzielnie jeździć na
koniu zazwyczaj lądowałam na niej. Na moim ulubionym
koniu zawsze jeździł tata ze względu, że była to duża klacz,
której mogłabym nie opanować. Wyobraźcie sobie, że nie
lubiłam w tedy Misi. Wkurzało mnie to, że muszę na niej jeździć
a nie mogę jeździć na Grecie (w tedy mój ulubiony koń).
Pewnej zimy nasze konie miały wypadek (Greta i Lota). Podczas
wypadku Grecie pękła noga, Lota była tylko trochę pocharatana.
Długo ją leczyliśmy i kiedy już było dobrze Greta stanęła dęba
na betonie. Podczas lądowania noga znów jej pękła. Nie
było już pieniędzy na leczenie. :( Greta została sprzedana
panu, który miał ją wyleczyć a potem na niej jeździć.
Po stracie Grety pozostała mi tylko Misia. Zaczęłam
się do niej przywiązywać. Zaliczyłam z niej wiele upadków
jak byłam mała ale to dlatego, że jeszcze się tak dobrze
na koniu nie trzymała. Razem z tatą jeździłam w tereny
ja na Misi on na Locie (kiedy była jeszcze Greta to tata
zawsze na niej jeździł ze mną w tereny). Między mną a Misią
powstała więź. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Babcia i dziadek już nie raz prawie ją sprzedali. A to dla dzieci
do jazdy a to dla kolegi bo mu zdechła klacz a on chce hodować
naszą rasę. Wtedy ryczałam jak wściekła. Ale dzięki temu Misia
wciąż jest ze mną. W zeszłe wakacje jak wrócił mój wujek ze
Szwecji powiedział, że babcia i dziadek sprzedadzą Misię. Może
nie w tym roku ale za dwa lata pewnie tak. Nie mogłam się przez
to uspokoić ryczałam przez cały dzień. Jak się na chwilę uspokoiłam
to zaczynałam od nowa. Babcia musiała mi dać krople uspokajające.
Za każdym razem gdy wchodziłam do stajni a Misi nie było w boksie
wpadałam w panikę. Teraz wiem, że Misia nie zostanie sprzedana. Ona
jest moja. Tak mówi dziadek i tak jest. Kocham ją. Nasza więź jest silna.
Nawet moja mama przyznała, że Misia mi ufa i mnie lubi. Co prawda to
dość wredny koń ale daje sobie z nim radę. Paulina mówi czasami jaki
właściciel taki koń.:p Wiele osób nie wierzy w Misię. Ale ja wierzę, wiem
że da radę. Wiele osób jej nie docenia ale mnie to nie obchodzi. Ja wiem,
że ona potrafi, a jak nie to się nauczy.
Z pozdrowionkami,
Justyna