sobota, 17 maja 2014

Teren na oklep

Elo wszystkim! W czwartek wybrałyśmy się z Misią
w teren. Zachciało mi się jechać na oklep więc pojechyłśmy
bez siodła. W stępie było fajnie. Kłus przeżyłam a galop
cudowny. Postanowiłam się przejechać trasą koło jeziora.
Było bardzo fajnie. Skoczyłyśmy sobie przez powalone
drzewo. W pewnym momencie droga stała się nie do
przejechania. Były dwa zwalone drzewa ale nie dało się
ich przeskoczyć ani przejść pod spodem. Droga na około
tych drzew była nie możliwa wszędzie pełno drzew i krzaków.
Postanowiłam wrócić kawałek i znaleźć inną drogę. Była
całkiem niezła droga. Znalazły się na niej dwa powalone
drzewa które przeskoczyłyśmy bez problemu. Po drugim
wylądowałam w gałęziach (tak nisko rosły nad drogą).
 Mam podrapane ręce bo złamałam gałąź ale jest ok
 jesteśmy z Misią całe. Jedziemy a tam trzecie powalone
drzewo. Nie mogłyśmy go skoczyć bo było na wysokości
1 m nad ziemią. Inny koń może by to skoczył ale wolałam
nie próbować z Misią. Nie wiedziałam co jest po drugiej
stronie. Misia w terenie skacze super nawet gdy jej nie 
pasuje sobie przytupnie i skoczy a na padoku gdy jej
nie pasuje skoczy ale wtedy zazwyczaj jest zrzutka.
Postanowiłam objechać je na około. Im dalej jechałyśmy
tym było bardziej ciasno i więcej gałęzi. Poddałam się i
zakręciłam w stronę starej drogi. Znów musiałyśmy się
wrócić. Skoczyłyśmy w drugą stronę powalone drzewo
i jechałyśmy aż znalazłyśmy się na zakręcie. Skręciłyśmy w 
lewo. Na tej drodze też było powalone drzewo. Skoczyłyśmy.
Im dalej jechałyśmy tym bardziej mi się nie podobało. Zawróciłyśmy.
Pojechałyśmy (patrząc z wyjazdu tej drogi) w lewo. Udało się i
dojechałyśmy nad kąpielisko nad jezioro. My musimy wjeżdżać 
tam inną drogą niż normalnie bo normalnie tam są schody.
Wjechałyśmy w dróżkę prowadzącą prosto nad jezioro.
Tam znów był skok przez powalone drzewo. Wjechałyśmy
do wody. Misia trochę się bała bo zostały wystawione kajaki  i
rowery wodne. Chlapała się tak mocno, że miałam mokrą nogę.
W zakładce filmiki znajdziecie filmik jak Misia się moczy w wodzie. <3
Potem powrót do domu i jak zwykle jeszcze chwilkę pomęczyłam
konia ze zjazdem po zadzie i wiszeniem na szyi. 
<3

Pozdrowionka,
Justyna

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz