Hej
Długo nas nie było i dużo się działo,
nie wiadomo od czego zacząć :)
To może najpierw opowiem Wam że miałam już kilka lekcji w nowej stajni
i były one na koniu który ma na imię Poslik.
Dzisiaj też wybieram się do stajni :)
Oprócz tego mogę powiedzieć też ,że
byłyśmy na zawodach ale to już Justyna opisze:)
W
czwartek byłyśmy w terenie i jechałyśmy do pewnej miejscowości , kiedy
wracałyśmy zauważyłyśmy ,że zbliżają się burzowe chmury.
Zaraz zaczęło kropić, i na niebie pojawił się piorun po czym też usłyszeliśmy grzmot, pojechałyśmy kłusikiem i trochę galopem.
Wjechałyśmy do lasu a ponieważ była burza i miałyśmy telefony , to dla bezpieczeństwa wyłączyłyśmy je.
Jak zaczęło padać to i Ja ,Misia ,Justyna i Lota byłyśmy całe mokre.
Potem zaczął padać deszcz z gradem, konie o dziwo były dość spokojne jak na taką pogodę ,
chociaż widziałyśmy, że chcą już naprawdę do domu , przestało padać a my byłyśmy całe mokre ,razem ze sprzętem i końmi .
Jak
dojechałyśmy do Justyny babci to Justyna zaczęła rozsiodływać konie ,
zaś ja zajęłam się ratowaniem naszych przemokniętych komórek ( jak już
mówiłam byłyśmy całe mokre ) na szczęście okazało się że komórki
przetrwały , wprowadziłyśmy konie do boksów po czym wytarłam je jeszcze
słomą żeby szybciej wyschły:)
Oczywiście my potem też się przebrałyśmy bo byłyśmy mokre
Pogoda
masakryczna ale zaliczyłyśmy nową pogodę bo jechałyśmy już w :
śnieżycy, upale, ulewie, mgle, burzy , deszczu ze śniegiem i deszczu z
gradem.
Jak ja to mówię została tylko tęcza ;)
Pozdrawiam i idę się zbierać do stajni
Paulina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz