Hej
Wczoraj byłyśmy w terenie.
Justyna jechała na Misi a ja zaczęłam już jeździć na Locie więc jechałam na niej.
Szczerze mówiąc bardzo ją polubiłam :)
Jechałyśmy określoną drogą , fajnie było Justyna prowadziła do , ale kiedy chciałyśmy wracać zgubiłyśmy się, bo Justyna trochę pogubiła drogi , więc pojechałyśmy moją drogą i wyjechałyśmy, i stwierdzam że idealny z nas zespół Justyna prowadzi do a ja od ;)
( klub koniary <3)
( klub koniary <3)
Przed Jazdą sama osiodłałam i wyprowadziłam z boksu Lotę , było spoko.
Justyna siodłała Misię.
Wjechałyśmy do jeziora , Lota nie chciała na początku wejść ale w końcu Justyna na Misi złapała ją za lewą wodzę i weszłyśmy ,zdjęcia będą w galerii :)
W drodze trochę padał deszcz ale potem były dwie tęcze :)
W drodze powrotnej też weszłyśmy do jeziora, potem pojechałyśmy do domu , Justyny dziadek powiedział , że możemy jeszcze kawałek się przejechać , więc pojechałyśmy jeszcze kawałek śpiewając piosenki :
z melodii ,,My Słowianie ,,
My dżokeje wiemy jak nasza łydka działa
wiemy jak poruszać nią by konia popędzała
to jest ta gorąca krew , to jest ten jeździecki zew.
Piosenka świetna no nie ?
I druga a to już taka tam nasza bo się nam nudziło:
Skuter na drodze padł,
piździk na bagnach padł,
konie na łące ,
rower na polu,
nie ma na czym jechać
HEEEEJ !!!!
Jak jechałyśmy to każda nas po jednym zdaniu , na zmianę
Wrzeszczałyśmy oby dwie piosenki i jechałyśmy
:)
13 w piątek okazał się nie dniem pechowym , lecz dniem odpałów było świetnie.
Gdy wróciłyśmy rozsiodłałam Lotę a Justyna Misię i wprowadziłyśmy konie do boksu , potem się z nimi pożegnałyśmy i pojechałyśmy do domu .
Pozdrawiam Paulina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz