Hej wszystkim! Ostatnio z Misią miałyśmy mały wypadek.
Jeździłyśmy w jeziorze i wjechałyśmy ciut dalej niż zwykle.
Nagle wpadłyśmy i Misia nie miała gruntu. Zaczęła płynąć.
Ja cała przerażona skręciłam ją w stronę brzegu. Misia tak
pedałowała, że jak dopadła się gruntu to praktycznie
wygalopowałyśmy z wody. Telefon była cały zalany.
Skierowałyśmy się w stronę domu. Misia spokojnie sobie
szła a ja rozłożyłam telefon na części pierwsze i zaczęłam
go wycierać i suszyć. Na szczęście telefon działa i my z Misią
jesteśmy całe i zdrowe. To było nowe doświadczenie.
:)
Pozdrawiam,
Justyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz