piątek, 31 października 2014

Hubertus 2014

W tym roku również wzięłam udział w Hubertusie.
BYły zawody skokowe w których wzięłam udział -byłam przerażona dostałam.....Nelsona
Myślę sobie ...koszmar nie damy rady.
Ale jak się okazało daliśmy rade zajeliśmy 3  miejsce egzekwo z taką jedną dziewczyną.
Potem była pogoń za lisem było naprawdę fajnie , mimo że zimno.
Ale wróciłam do domu z pamiatką , podkową przyczepioną do ładnie ozdobionej podstawki, ślicznie to wygladało.
Jestem bardzo zadowolona z Hubertusa.
Teraz mamy duzo nauki i to z  najgorszych przedmiotów.
W między czasie zajmuje sie psami, królikami i szynszylem.

                                                                                                                         Pozdrawiam
                                                                                                                        Paulina

niedziela, 14 września 2014

Pierwsze zawody na Dolcze

Dziś zaliczyłam swoje pierwsze zawody na Dolcze.
Około 10.00 pojechałam do stajni. Co prawda zawody
zaczynały się o 13.00 ale chciałam porządnie przygotować
swojego konia. Na miejscu okazało się, że startuję na Dolcze.
Jechała też na niej córka jej właścicielki. Więc sprzęt był już
przygotowany. Zabrałam się za robienie koreczków. Gdy
skończyłam musiałam iść się przebrać w białe bryczesy i 
zaczęłyśmy siodłać Dolcze. Najpierw ja na nią wsiadłam i
ją  postępowałam i pokłusowałam potem sobie skoczyłam
dwie przeszkody. Potem wsiadła koleżanka. Jako pierwsza
startowała moja koleżanka. Gdy nadszedł czas na mnie to
przed startem tak mocno trzymałam pięty w dół, aż mi noga
zdrętwiała. A serce strasznie mi waliło ze stresu. Gdy wywołali
mnie na parku ukłoniłam się przed sędzią i zabrałam do roboty.
Parkur pokonałyśmy bardzo szybko i bez żadnych punktów karnych 
(był to konkurs zwykły). Pozostało nam czekać na wyniki. W 
końcu wszyscy zawodnicy zostali wywołani do dekoracji. Okazało
się, że zajęłyśmy z Dolcze PIERWSZE miejsce. Byłam szczęśliwa.
Dostałyśmy folo i przejechałyśmy rundę honorową niestety w kłusie
aby nie męczyć już koni. Dziękuję tym wszystkim, którzy trzymali
za mnie kciuki.
Pozdrawiam,
Justyna 

piątek, 12 września 2014

Treningi skokowe na Dolcze

Hejka w środę i dziś miałam treningi skokowe na Dolcze.
Skoki były super ale w czwartek bolały mnie ręce od trzymania
Dolcze, żeby nie pędziła na przeszkodę. Nawet udało się nam
przejechać bez błędnie parkur co jest dla mnie wyczynem.
Dziś też musiałam ją trzymać przed i po przeszkodzie. Pani
trener mówi, że nieźle sobie radzę. W niedziele będą u nas w 
stajni zawody szkółkowe. Oczywiście startuję. Jeszcze nie wiem
na kim, bo pani trener się zastanawia czy dać mi Polę czy Dolcze.
Trzymajcie za mnie kciuki w niedzielę od 13 do około 15. Jak
wrócę to napiszę wam jak mi poszło. 
:)

Zapraszam na stronę Misi:
https://www.facebook.com/klaczMisiaija2004?fref=ts

Justyna :p

Treningi skokowe na Misi i Locie

Cześć! W zeszłą sobotę odbyły się dwa treningi
skokowe. Jeden był Loty a drugi Misi. Razem z
Pauliną poskakałyśmy sobie na obydwóch konikach.
Lota po długiej przerwie skakała i dlatego były to duże
skoki na małych przeszkodach lub najazdy z kłusa zamiast
galopu ale jakoś dałyśmy radę. Na Misi jeździła taka dziewczyna
co czasami przyjeżdża. Rozstępowała ją, pokłusowała i rozgalopowała.
Potem my z Pauliną trochę poskakałyśmy i pozwoliłyśmy dalej koleżance
rozstępować konia. To były fajne treningi.

Zapraszam na stronkę Misi:
https://www.facebook.com/klaczMisiaija2004?fref=ts

Pozdrawiamy
Justyna z Pauliną

Trening na Poli

Hej wszystkim. W zeszłym tygodniu w srodę
miałam trening na Poli. Przepraszam, że dopiero 
teraz o tym pisze ale wcześniej nie miałam czasu.
To była jazda ujeżdżeniowa ale miałam też małe
skoki. Trenowałyśmy ósemkę w kłusie ćwiczebnym
i skoki przez taka małą przeszkodę w dwie strony 
też coś w rodzaju ósemki. Pola trochę pędziła 
ale jakoś poszło. Paulina ostatnio pisze o wszystkim
innym tylko nie o koniach ale to wynika z tego,że
po prostu ostatnio mało jeździ. Ok już się nie czepiam.

Serdecznie zapraszam na nowo założoną stronkę Misi:
 https://www.facebook.com/klaczMisiaija2004?fref=ts
Tam będzie na bieżąco pisane co się u nas dzieje :)
Zachęcam do klikania "Lubię to" i obserwowania.
Polecajcie znajomym. Dla waszego info link będzie
się powtarzał  w kolejnych postach dla nowo do nas
przybyłych.

Dzięki za uwagę,
Justyna

czwartek, 4 września 2014

Zagraniczna szkółka i nie tylko

Hej
Byłam pod koniec wakacji za granicą 
i tylko w Chorwacji była szkółka , ludzie 
jechali sobie w terenie.
Są tam piękne plaże, chociaż kamieniste.
Palmy i wgl , a jak ciepło w jeden dzień było powyżej 30 stopni a tak to od 25 wzwyż.
Jak przyjechałam do Polski to deszcz i tłumaczenie :Sorry taki mamy klimat.
Wyobrażacie sobie tam jak galopujecie po plaży? 
Ja w sumie nie bo za silne fale i wszędzie kamienie i ślisko ale tu jest za to plus dla Polski bo u nas można galopowac na plaży bo są piaszczyste.
Oderwałam trochę temat koni, nie przypadkowo  poprostu nie chcemy żeby było monotonnie o czym wspominałam w jednym z poprzednich postów.
Wejdźmy trochę bardziej w sprawy oczywiste : zaczeła się szkoła
mianowicie zbliża się czas kiedy w końcu pojade do stajni przed zimą , może pojade jeszcze kilka razy.
Przez ostatni czas nie byłam w stajni bo jak wspominałam jeździlam z jedną z moich przyjaciółek na wycieczki.
Tak więc niedługo skończy się sezon skuterowo, motorowo, rowerowy i trzeba bedzie zacząć jeździć konno , czemu dopiero na zimę ? W sumie takie długie przerwy mi się nie zdarzają to jest chyba pierwsza aż taka długa , a dlatego w zimie bo wtedy nie da się jeździć wyżej wymienionymi pojazdami wiec co można robić na wycieczki sobie już nie pojeżdże.
Nie wiem jakie wy macie ceny w szkółkach ale ja mam 35 zł za jazde ujeżdżeniową ,skokową i teren chyba też jest w tej cenie , ale jazdy można też odpracowac , Justyna ma nieco gorzej niż ja bo u niej w stajni nie można odpracowac jazd a lekcja jest droższa ale jak ktoś się już przyzwyczai to co poradzić.
a teraz kilka ciekawostek:
Najładniejszy ogier jakiego widziałam:
-na żywo: Cedrus
na zdjęciach :Ciuciu  i Armas Avellano VII PRE
nie miałam okazji zobaczyć ich na żywo,nie mniej mam nadzieję że kiedyś ich zobacze.
 Najładniejsza klacz widziana na żywo ( tu Justyna pewnie się Fochnie):Fiona z mojej szkółki i Gracja oraz Blondyna bo ja lubie małe konie i duże ale musza byc puszyste.
A na zdjeciach :jakos tak nie ma
Z wałachów będzie więcej:
Na żywo:Lumpek,Poslik, 
na zdjeciach : też jakos nie ma (chyba)
na ogół nie ma dla mnie różnicy czy wałach czy klacz , jak jest ogier to zależy jaki
To chyba wszystko macie dużo do czytania :)
                                                                                                                              Pozdrawiam Paulina

poniedziałek, 1 września 2014

Wyjazd do babci

Hej wszystkim przepraszam, że tak długo nie pisałam.
Wyjechałam na tydzień do babci. Tam chodziłam do takiej
fajnej stajni. Miałam 3 jazdy. Pierwsza była skokowa na 
koniu imieniem Maks. Maks świetnie skacze. Na początku
 trochę mi nie szło ale potem było już coraz lepiej na koniec 
jazdy pani trener mnie pochwaliła. Następną jazdę miałam 
na Tofiku. Także trening skokowy. Tofik na początku jazdy
 mi brykał więc musiałam zejść i stępować go "w ręce".
Gdy odjechała bryczka uspokoił się. Zaczęliśmy kłus a
potem galop. Nadszedł czas na skoki i były bardzo fajne.
Szło mi dobrze. Ostatnia jazda to ujeżdżeniowa ponieważ
padało i zrobiło się takie błoto, że nie szło skakać również
na Tofiku. Tym razem Tofik wywiózł mnie z padoku prosto
pod stajnię za innymi końmi, które skończyły. Wtedy akurat
kłusowałam bez strzemion nagle się zerwał galopem i ruszył
w stronę stajni. Nie spadłam ale nie mogłam go też zatrzymać.
Stanął dopiero pod samą stajnią. Wróciłam na padok i trening
trwał dalej. To były naprawdę fajne jazdy, fajne konie i poznałam
nowych fajnych ludzi.
Zdjęcia w galerii.
:)

Pozdrawiam Justyna

środa, 20 sierpnia 2014

Teren, trening

Hej
Pojechałyśmy wczoraj do koników i wzięłyśmy w teren Blondynę  i Lotę, 
dwa płoszące się konie :)
W terenie koniki się nie płoszyły, 
ale za to Blondyna ile energii miała,
 a że ten koń jest specyficzny bo
jak się wstanie w siodle i upuści to zaczyna kłusować to teren był bardzo udany.
Blondyna to bardzo fajny konik, taki puszysty ;) 
Wróciliśmy z tereniku rozsiodłałyśmy i wprowadziłyśmy konie.

Wtedy wyprowadziłyśmy Misię i ją uczesałam , wyszczotkowałam , wyczyściłam.
Osiodłałyśmy ją i oprowadziłyśmy taka dziewczynkę a potem jej siostrę i wzięłyśmy Misię na trening.
Ja ją rozkłusowałam , rozstępowałam i zaczęłyśmy skoki - miały ok 40 cm
Pierwsze przeszkody ja skakałam a potem Justyna , zdjęcia będą w galerii ze skoków , rozkłusowania i rozstępowania.
Po skokach ją rozsiodłałyśmy i wprowadziłyśmy.
 

                                                                                                                   Pozdrawiamy Paulina i Justyna

niedziela, 17 sierpnia 2014

Kochani Nowy FILMIK

Serdecznie zapraszam wszystkich do obejrzenia naszego nowego filmiku
 na youtube. Link --------->https://www.youtube.com/watch?v=ZoAHFPVkiIs&list=UUN2J8ZSRO1l7FcX7KTadRmQ

Po długiej przerwie

Witam
Po długiej przerwie i po wielu wpisach Justyny postanowiłam
że, w końcu  coś muszę napisać.
W stajni długo nie byłam ale nadrobię to w roku szkolnym a może i nawet wybiorę się w wakacje.
Ostatnio byłam z Justyną w terenie.
Jechaliśmy koło jeziora, pogoda była śpiąca.
Lota i Misia miały skoczyć przez kłody , Misia skoczyła a że Lota tych przeszkód nie znała i jest płochliwa to starała się je wyminąć ale w końcu je ładnie skoczyła.
W wakacje nie jeździłam za często ,owszem pare razy byłam w stajni, kilka terenów z Justyną .
Oprócz tego napisze wam też coś oprócz koni, od pisania tu o koniach ,a raczej koniu jest bardziej Justyna , ja piszę tu ogólnie, o wszystkim.
Terenach , jazdach, wycieczkach itd
W te wakacje, było bardzo fajnie i  nadal się tak zapowiada, o ile pogoda będzie sprzyjać czeka mnie jeszcze wyjazd w góry , do szkoły już wszystko jest :)
Oprócz tego były wycieczki skuterowe z moją przyjaciółka, pojechałyśmy sobie fajną drogą , a że sam skuter ma mi pomóc w dojazdach właśnie do koni, to trzeba było wypróbować go na dłuższy dystans więc pojechałyśmy sobie na taką ,,krajoznawczą wycieczkę,,
Był śmiech, ładne widoki, psy , koty, krówki tylko koników zabrakło ale to nic , niecałe półtore kilometra ode mnie jest stajnia, do której co prawda jeszcze nie pojechałam ale jest.
Ja do mojej stajni mam może koło 25 km.
Były też wycieczki rowerowe oraz wyjazdy nad morze.
Czika-moj szynszyl, ma nowe zdjęcia , kiedy były te najcieplejsze dni zabrałam ja na sesje.
Justyna pewnie będzie się mnie czepiać że, nie piszę o koniach.
Ale ile można czytać tylko o tym jak to się szczotkuje konia, jak się zapina popręg oraz cały czas treningi , nie mówię że to nudne czy coś ale czasem   lepiej napisać coś innego, żeby nie było monotonnie.
Od pisania takich ,,innych rzeczy ,, jestem tutaj raczej ja, postaram się częściej pisać.
Justyna zazwyczaj pisze o Misi i o lekcjach, obozach , terenach , treningach.
A ja tu pisze o wszystkim co się dzieje,Justyna zazwyczaj o Misi , bo stronka ma jednak tytuł ,,Kocham Konie,,
Tak więc to Justyna będzie pisała o Misi, bo dziwne by było gdybym ja nagle zaczeła pisac o Misi  coś w stylu moje kochanie dzisiaj nadepnęło mi na nogę albo moja Niunia dzisiaj ślicznie skoczyła.:D
Tak wiec Justynie zostawiam wypisywanie takich rzeczy
Oczywiście nie jest to stronka tylko i wyłącznie o Misi dlatego też i Justyna i ja będziemy pisać też o innych koniach z lekcji itd
Wiemy że , w większości są tu wpisy o Misi, no ale Justyna ma na jej punkcie fizia , tak więc hehe , trzeba to poprostu zaakceptować.
Gdyby ktoś nawet nie znał Misi a przypuszczam że , wiele osób własnie jej nie zna. 
To napewno z wpisów Justyny dowie sie o Misi wszystkiego ;)
Tak wiec ten Blog za kilka lat to bedzie czysta wikipedia o Misi, z małymi przerwami na moje wpisy o innych koniach i Justyny wpisy o Obozach i trenigach.
XD
Nie no żartuje, oczywiście będą tu tez inne rzeczy.
Udostępniajcie naszego bloga.
 

                                                                                                             Pozdrawiam koniary i koniarzy
                                                                                                              Paulina

 

sobota, 16 sierpnia 2014

I w końcu z moim konikiem

Gdy zobaczyłam Misię po kilku dniach byłam bardzo
szczęśliwa. Ona tez się cieszyła. Wyszczotkowałam ją
i osiodłałam. Pojeździłyśmy ujeżdżeniowo. Chodziła
super. Przed przyjazdem do niej poszłam do sklepu i 
kupiłam jej bardzo duże i piękne jabłko. Było tak duże
 że musiała ugryźć kilka razy. Ja też sobie ugryzłam dwa
 razy. Widać było, że jabłko jej bardzo smakowało aż
 ślina jej z pyska leciała i miałam brudną bluzkę. Kolejnego 
dnia już sobie trochę poskakałyśmy.Oczywiście cudów 
od niej nie wymagałam bo długo nie skakała i ich nie 
dostałam. Ale i tak byłam zadowolona. W czwartek
Niunia (Misia) zakulała. :( W piątek kulała dalej.
Postanowiłam dać jej odpoczynek przez sobotę i
niedzielę. Jak będzie dalej kuleć to trzeba będzie
wezwać weta. Ten pewnie da jej zastrzyk. Niestety
trochę to kosztuje ale wszystko dla zdrowia mojego
Kochanie. Trzymajcie kciuki za szybki powrót Misi
do zdrowia. Z góry dzięki. :) Znajdziecie nowe filmiki
na stronce.

Pozdrawiam wszystkich,
Justyna

Straszne przeżycie :(

Hej kochani wróciłam. Opowiem wam co
przydażyło mi się w czasie wyjazdu w wakacje.
Rodzice postanowili, że wybierzemy się nad Morskie
Oko. Podczas drogi do szłam z koleżanką i było wszystko
fajnie. Nagle koń idący w wozie jadącym pod górę zaczął
brykać i ..... padł na bok. Ludzie się zbiegli. Koń zdychał.
Ci ludzie, którzy siedzieli na wozie zeszli a woźnica zaczął 
odczepiać leżącego konia. Drugi koń zaczął stawać dęba i
brykać. Mój tata poszedł pomóc woźnicy i zaczął uspokajać
tego drugiego konia. Koń leżący na ziemi zaczął się wyprężać.
Wiedziałam, że to już koniec i rozryczałam się. Byłam zła na to,
że nie mogę mu pomóc na to, że ci ludzie jechali tym wozem.
Mama kazała mi iść dalej. Koleżanka mnie odciągnęła i poszłyśmy.
Ja szłam cała zaryczana i przeklinałam. Gdy spotkaliśmy się z rodzicami
oni tłumaczyli mi, że koń miał prawdopodobnie zawał. No ale wszystko
nie dzieje się bez przyczyny. Dalej drogę pokonałam bez tak strasznych
przeżyć. Na pewno ci, którzy się interesują końmi czytali o tym wypadku
lub słyszeli o nim w wiadomościach. Apeluję do wszystkich koniarzy 
pomagajcie w celu zlikwidowania dojazdów konnych do Morskiego Oka.
Ratujcie życie koni!!! One na to nie zasłużyły. Po za tym wielu ludziom przyda
się spokojny spacer a nie ciągle tylko jeżdżą. Mam nadzieje że rozumiecie mnie
i pomożecie.

Pozdrawiam,
Justyna

czwartek, 7 sierpnia 2014

Jestem bardzo zadowolona :)

Hej kochani! Wczoraj byłam bardzo szczęśliwa a to
wszystko z powodu Misi! Pojechałam sobie wczoraj po
południu do niej. Była wyśmienita pogoda na trening
ponieważ nie grzało tak jak przez ostatnie kilka dni.
Wyprowadziłam ją z boksu i zaczęłam jej czyścić kopyta.
Dała wszystkie bez problemu co zdarza się nie często
bo zazwyczaj stawia chociaż minimalny opór ale pracujemy
nad tym. Kiedyś strasznie wyrywała kopyta teraz tego 
tak często nie robi. :) Wyszczotkowałam jej sierść i 
uczesałam grzywę. Następnie zabrałam się za siodłanie.
Misia miła pewne opory przy wędzidle ale dałyśmy radę.
Wzięłam ją na pole i zaczęłyśmy stępować. Następnie
zaczęłyśmy kłusować. Pracowałyśmy sobie na woltach.
W końcu przyszedł czas na zagalopowania. Misia wykonała
zagalopowania na dobrą nogę w obydwie strony za
każdym razem byłam taka zadowolona z niej. Klepałam ją
i chwaliłam. Po jeździe dostała marchewkę bo kupiłam koniom
specjalnie w drodze jak do nich jechałam. Rozsiodłałam ją
i odstawiłam do boksu. Koniarze przez kilka dni nie będzie
postów ponieważ wyjeżdżam. Mam nadzieję że wytrzymacie.

Pozdrawiam,
Justyna

wtorek, 5 sierpnia 2014

Trenujemy z Księżniczką (Misią)

Po powrocie z obozu wzięłam się za dalsze treningi z Misią.
Okazało się że przez te całe 3 tygodnie co mnie nie było nikt nie
jeździł na niej. Była dla mnie to dobra wiadomość bo bałam się, że
może kuzynki ją męczyły. Niestety nie mogłam trenować w pełni ponieważ
miałam na głowie kuzynki a każda z nich chce się uczyć jeździć i wtedy
muszę dzielić jazdę na wszystkich aby sobie pojeździli.Teraz kuzynki wyjechały
i możemy z Niunią (Misią) spokojnie potrenować. Aktualnie skupiałyśmy się na
treningach ujeżdżeniowych a głównie na zagalopowaniach. Zależy mi żeby Misia
robiła to dobrze. Jeszcze czasami nam to kuleje ale jest lepiej niż było. Teraz chcę
się skupić na skokach. Oczywiście to nie znaczy że nie będę dbała o prawidłowe 
zagalopowania. Wczoraj pojechałam do Księżniczki (Misi) ale niestety sobie nie 
potrenowałyśmy bo kiedy kończyłam ją szczotkować rozpadało się. Już wcześniej
grzmiało ale myślałam że nie popada. Więc zwinęłam sprzęt i zaprowadziłam Misię
do boksu. Gdy weszłam z nią do stajni zaczęło lać. Postanowiłam zostać w stajni.
Siadłam sobie na korycie z boku tak żeby jej nie przeszkadzać w jedzeniu i patrzyłam
jak sobie skubie sianko. Lubię to robić a ona czasami mnie przy tym zaczepia. :)
Dziadek zamknął drzwi do stajni i poszedł do domu. Po chwili zaczął mnie wołać
i zobaczył, że zamknął mnie w stajni. Potem po mnie przyszedł. W tym czasie ja
dałam koniom sianka. Możecie zobaczyć zdjęcia i filmiki w galerii z naszych treningów
i dziwactw z Misią. :)

Pozdrawiam koniarzy,
Justyna

środa, 30 lipca 2014

Obóz

Kochani już jestem! Przepraszam że ostatnio
nic się nie działo na blogu ale nie miałyśmy czasu.
Wiecie są wakacje a wtedy dużo się dzieje i przynajmniej
ja nie siedzę wtedy na kąpie. Oczywiście gdy tylko mogę
trenujemy z Miśką ale o tym w następnym poście teraz chce
wam opisać mój pobyt na obozie. A więc 28 czerwca pojechałam
na obóz. Było to całkiem nowe dla mnie miejsce. Na szczęście nie
byłam sama. Była ze mną moja przyjaciółka Agnieszka a kilka dni
później miała dojechać Hania niestety jej choroba się przeciągnęła
i Hania nie zdążyła do nas dojechać.Dzień zazwyczaj wyglądał tak:
-7.00 trzeba wstać
- 7.30 karmienie komi
- 8.00 śniadanie
- 9.00 pierwsza jazda
- ścielenie koniom w boksach, nalewanie wody, grabienie i zamiatanie
- czas wolny
- około 14-15 obiad
-17.00 druga jazda
-  czas wolny
- około 20-21 kolacja
I tak prawie codziennie jeszcze były różne gry a co 2 dni w nocy
szliśmy do lasu. Musiałyśmy iść same do lasu w nocy bałam się okropnie.
Tak się bałyśmy z koleżanką, że pozwolono nam iść razem. Musiałyśmy
przejść same przez całe łąki i wejść do lasu i iść koło takich światełek i
zabrać kartkę z koperty i wrócić. Podczas powrotu coś nas straszyło ale
dałyśmy rade. Następnym razem do lasu poszłam sama i wykonałam
zadanie. Ostatnim zadaniem w lesie były podchody. Moja grupa pobiła
rekord szybkości przejścia miała niecałe 30 min bo prawie całą drogę 
biegłyśmy. A w ostatni dzień obozu pojechaliśmy w nocy w teren.
Koń mi się spłoszył ale nie było źle było całkiem fajnie.
W dniu wyjazdu odbył się kadryl dla rodziców. Zostały
rozdane dyplomy i wszyscy rozjechali się do domów.
Przed wyjazdem się popłakałam bo ciężko było mi się
rozstać z dziewczynami i oczywiście końmi. Ten obóz
zaliczam do udanych podobnie jak wcześniejsze obozy.
Zdjęcia z obozu w galerii. :)

Pozdrowienia,
Justyna

sobota, 21 czerwca 2014

Wypadek z Misią

Hej wszystkim! Ostatnio z Misią miałyśmy mały wypadek.
Jeździłyśmy w jeziorze i wjechałyśmy ciut dalej niż zwykle.
Nagle wpadłyśmy i Misia nie miała gruntu. Zaczęła płynąć.
Ja cała przerażona skręciłam ją w stronę brzegu. Misia tak 
pedałowała, że jak dopadła się gruntu to praktycznie
wygalopowałyśmy z wody. Telefon była cały zalany. 
Skierowałyśmy się w stronę domu. Misia spokojnie sobie
szła a ja rozłożyłam telefon na części pierwsze i zaczęłam
go wycierać i suszyć. Na szczęście telefon działa i my z Misią
jesteśmy całe i zdrowe. To było nowe doświadczenie.
:)

Pozdrawiam,
Justyna

sobota, 14 czerwca 2014

Trening skokowy na Dolcze

Hej wszystkim!
W czwartek byłam na treningu skokowym w mojej stajni. Przepraszam,
że dopiero o tym pisze ale wcześniej nie mogłam ten tydzień mam bardzo
zajęty. Jak przyjechałam to poszłam się zapytać pana trenera na kim będę
jeździć. Pan powiedział, że na Dolcze. Nie byłam zadowolona z tego powodu.
Ostatnio na Dolcze nie bardzo mi się podobało. Poszłam do stajni i wzięłam się
za czyszczenie i siodłanie Dolcze. Jazdę miałam jeszcze z trzema koleżankami.
Gdy weszłam na plac i zaczęłam sobie dopasowywać strzemiona pani trener 
powiedziała, że to mój ulubiony koń. Zapytałam czemu tak sądzi. pani trener
stwierdziła, że nie lubię Dolcze.  Lubię Dolcze ale ostatnio nie bardzo mi się na
niej jeździ.  Podstawowo najpierw rozstępowanie i rozkłusowanie. Potem 
skoki z galopu.Najpierw skakałyśmy taką małą kopertę i stacjonatkę. Potem 
skakałam szereg.Dziewczyny nie skakały już szeregu bo miały koniec jazdy bo 
ja zaczęłam później z rozkazu pani trener. Następnie miałam jechać parkur.
Najpierw stacjonatę z lewego najazdu, potem okser z prawego najazdu a na
koniec szereg z prawego najazdu. Następnie to samo tylko, że przeszkody
zostały podniesione. W szeregu jedną zdjęto i w ten sposób były w nim dwa 
drągi. Przejazd był dobry tylko gdy jechałyśmy szereg Dolcze się pogubiła i
zrzuciła jedną przeszkodę a na ostatniej prawie zgarnęłyśmy stojak. Pani 
trener powiedziała, że to nie moja wina to Dolcze się pogubiła. Pan trener
stwierdził że drągi to zagadka dla Dolcze. Jeszcze dwa razy skoczyłam 
szereg i za każdym razem Dolcze się gubiła. Potem ją rozstępowałam i
zaprowadziłam do stajni. Jazda naprawdę mi się podoba. Na tej jeździe
pobiłam swój nowy rekord skoku! Skoczyłam około 105 cm! Było bardz
fajnie. Zdjęcia z jazdy znajdziecie w galerii.

Pozdrawiam,
Justyna

Teren

Hej 
Wczoraj byłyśmy w terenie.
Justyna jechała na Misi a ja zaczęłam już jeździć na Locie więc jechałam na niej.
Szczerze mówiąc bardzo ją polubiłam :)
Jechałyśmy określoną drogą , fajnie było Justyna prowadziła do , ale kiedy chciałyśmy wracać zgubiłyśmy się, bo Justyna trochę pogubiła drogi , więc pojechałyśmy moją drogą i wyjechałyśmy, i stwierdzam że idealny z nas zespół Justyna prowadzi do a ja od ;)
( klub koniary <3)
Przed Jazdą sama osiodłałam i wyprowadziłam z boksu Lotę , było spoko.
Justyna siodłała Misię.
Wjechałyśmy do jeziora , Lota nie chciała na początku wejść ale w końcu Justyna na Misi złapała ją za lewą wodzę i weszłyśmy ,zdjęcia będą w galerii :)
W drodze trochę padał deszcz ale potem były dwie tęcze :)
W drodze powrotnej też weszłyśmy do jeziora, potem pojechałyśmy do domu , Justyny dziadek powiedział , że możemy jeszcze kawałek się przejechać , więc pojechałyśmy jeszcze kawałek śpiewając piosenki :
z melodii ,,My Słowianie ,,
My dżokeje wiemy jak nasza łydka działa
 wiemy jak poruszać nią by konia popędzała
 to jest ta gorąca krew , to jest ten jeździecki zew.
Piosenka świetna no nie ?
I druga a to już taka tam nasza bo się nam nudziło:
Skuter na drodze padł,
piździk na bagnach padł,
konie na łące ,
rower na polu,
nie ma na czym jechać 
HEEEEJ !!!!
Jak jechałyśmy to każda nas po jednym zdaniu  , na zmianę
Wrzeszczałyśmy oby dwie piosenki i jechałyśmy
:)
13 w piątek okazał się nie dniem pechowym , lecz dniem odpałów było świetnie.
Gdy wróciłyśmy rozsiodłałam Lotę a Justyna Misię i wprowadziłyśmy konie do boksu , potem się z nimi pożegnałyśmy i pojechałyśmy do domu .
                                                                                                                Pozdrawiam Paulina


sobota, 7 czerwca 2014

Dwie jazdy w jeden dzien

Hej
Dzisiaj byłam w mojej stajni :)
Było świetnie pierwszą lekcję miałam z moją instruktorką- Panią Iwoną ;)
Była to lekcja ujeżdżeniowa na ogierze o imieniu Cedrus .
Cedrus ma 21 lat i jest koniem wielkopolskim maści siwej.
Byłam chyba pierwszą osoba która jeździła na nim po jego powrocie.
Dość długo go podobno nie było i strasznie chciałam na nim jeździć :)
Na lekcji uczyłam się dosiadu i wolt , nie dlatego że nie umiem ale dlatego że ten koń różni się od koni szkółkowych i jest koniem który z tego co wiem bierze albo brał udział w poważniejszych zawodach.
Na następnej lekcji oprowadziłam jedną dziewczynkę ( w mojej stajni jest coś takiego że można 3 razy oprowadzić dzieci i wtedy ma się jazdę za darmo).
Tak więc po jednej oprowadzce zapytałam się instruktora czy dwie oprowadzki mogę wziąść na kredyt 
( jest to czasem możliwe) :)
I Pan powiedział OK, potem miałam lekcje na innym ogierze Giacomo nie wiem ile ma lat ale jest maści kasztanowato-gniadej ( mniej więcej ).
Na nim miałam galop, kłus ćwiczebny i anglezowany oraz skoki , galop cudowny Giacomo pięknie galopuje a kłus tez nie gorszy . 
Za to skoki normalnie marzenie zero zwałek ,piękne odbicia , niestety ze skoków nie mam zdjęć i wogóle nie mam zdjęć mnie i Giacomo ale za to mam zdjęcia mnie i Cedrusa które później wstawię na bloga :)
tak więc miałam dzisiaj jazdę ujeżdżeniową i ujeżdżeniowo -skokową.
Od zawsze jakoś tak nie przepadałam za ogierami a teraz stwierdzam, że te dwa ogierki są nawet spoko :)
                                                                                         
                                                                                                                        Pozdrawiam Paulina
                          

                                                                                                                         

środa, 21 maja 2014

Coś o mnie i o Misi

Misia przyszła na świat gdy miałam 5 lat. Jeszcze
w tedy nie wiedziałam, że tak bardzo ją pokocham.
Gdy zaczęłam tak bardziej samodzielnie jeździć na 
koniu zazwyczaj lądowałam na niej. Na moim ulubionym
koniu zawsze jeździł tata ze względu, że była to duża klacz,
której mogłabym nie opanować. Wyobraźcie sobie, że nie 
lubiłam w tedy Misi. Wkurzało mnie to, że muszę na niej jeździć
a nie mogę jeździć na Grecie (w tedy mój ulubiony koń).
Pewnej zimy nasze konie miały wypadek (Greta i Lota). Podczas
wypadku Grecie pękła noga, Lota była tylko trochę pocharatana.
 Długo ją leczyliśmy i kiedy już było dobrze Greta stanęła dęba
na betonie. Podczas lądowania noga znów jej pękła. Nie 
było już pieniędzy na leczenie. :( Greta została sprzedana
panu, który miał ją wyleczyć a potem na niej jeździć.
Po stracie Grety pozostała mi tylko Misia. Zaczęłam
się do niej przywiązywać. Zaliczyłam z niej wiele upadków
jak byłam mała ale to dlatego, że jeszcze się tak dobrze
na koniu nie trzymała. Razem z tatą jeździłam w tereny
ja na Misi on na Locie (kiedy była jeszcze Greta to tata
zawsze na niej jeździł ze mną w tereny). Między mną a Misią
powstała więź. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. 
Babcia i dziadek już nie raz prawie ją sprzedali. A to dla dzieci
do jazdy a to dla kolegi bo mu zdechła klacz a on chce hodować
naszą rasę. Wtedy ryczałam jak wściekła. Ale dzięki temu Misia
wciąż jest ze mną. W zeszłe wakacje jak wrócił mój wujek ze
Szwecji powiedział, że babcia i dziadek sprzedadzą Misię. Może
nie w tym roku ale za dwa lata pewnie tak. Nie mogłam się przez
to uspokoić ryczałam przez cały dzień. Jak się na chwilę uspokoiłam
to zaczynałam od nowa. Babcia musiała mi dać krople uspokajające.
Za każdym razem gdy wchodziłam do stajni a Misi nie było w boksie
wpadałam w panikę. Teraz wiem, że Misia nie zostanie sprzedana. Ona
jest moja. Tak mówi dziadek i tak jest. Kocham ją. Nasza więź jest silna.
Nawet moja mama przyznała, że Misia mi ufa i mnie lubi. Co prawda to
dość wredny koń ale daje sobie z nim radę. Paulina mówi czasami jaki
właściciel taki koń.:p Wiele osób nie wierzy w Misię. Ale ja wierzę, wiem
że da radę. Wiele osób jej nie docenia ale mnie to nie obchodzi. Ja wiem,
że ona potrafi, a jak nie to się nauczy.

Z pozdrowionkami,
Justyna

sobota, 17 maja 2014

Teren na oklep

Elo wszystkim! W czwartek wybrałyśmy się z Misią
w teren. Zachciało mi się jechać na oklep więc pojechyłśmy
bez siodła. W stępie było fajnie. Kłus przeżyłam a galop
cudowny. Postanowiłam się przejechać trasą koło jeziora.
Było bardzo fajnie. Skoczyłyśmy sobie przez powalone
drzewo. W pewnym momencie droga stała się nie do
przejechania. Były dwa zwalone drzewa ale nie dało się
ich przeskoczyć ani przejść pod spodem. Droga na około
tych drzew była nie możliwa wszędzie pełno drzew i krzaków.
Postanowiłam wrócić kawałek i znaleźć inną drogę. Była
całkiem niezła droga. Znalazły się na niej dwa powalone
drzewa które przeskoczyłyśmy bez problemu. Po drugim
wylądowałam w gałęziach (tak nisko rosły nad drogą).
 Mam podrapane ręce bo złamałam gałąź ale jest ok
 jesteśmy z Misią całe. Jedziemy a tam trzecie powalone
drzewo. Nie mogłyśmy go skoczyć bo było na wysokości
1 m nad ziemią. Inny koń może by to skoczył ale wolałam
nie próbować z Misią. Nie wiedziałam co jest po drugiej
stronie. Misia w terenie skacze super nawet gdy jej nie 
pasuje sobie przytupnie i skoczy a na padoku gdy jej
nie pasuje skoczy ale wtedy zazwyczaj jest zrzutka.
Postanowiłam objechać je na około. Im dalej jechałyśmy
tym było bardziej ciasno i więcej gałęzi. Poddałam się i
zakręciłam w stronę starej drogi. Znów musiałyśmy się
wrócić. Skoczyłyśmy w drugą stronę powalone drzewo
i jechałyśmy aż znalazłyśmy się na zakręcie. Skręciłyśmy w 
lewo. Na tej drodze też było powalone drzewo. Skoczyłyśmy.
Im dalej jechałyśmy tym bardziej mi się nie podobało. Zawróciłyśmy.
Pojechałyśmy (patrząc z wyjazdu tej drogi) w lewo. Udało się i
dojechałyśmy nad kąpielisko nad jezioro. My musimy wjeżdżać 
tam inną drogą niż normalnie bo normalnie tam są schody.
Wjechałyśmy w dróżkę prowadzącą prosto nad jezioro.
Tam znów był skok przez powalone drzewo. Wjechałyśmy
do wody. Misia trochę się bała bo zostały wystawione kajaki  i
rowery wodne. Chlapała się tak mocno, że miałam mokrą nogę.
W zakładce filmiki znajdziecie filmik jak Misia się moczy w wodzie. <3
Potem powrót do domu i jak zwykle jeszcze chwilkę pomęczyłam
konia ze zjazdem po zadzie i wiszeniem na szyi. 
<3

Pozdrowionka,
Justyna

 

poniedziałek, 12 maja 2014

Pierwsze zawody Misi

Hej wszystkim! Fakt długo mnie nie było
ale mam usprawiedliwienie mianowicie
treningi skokowe z Misią i wyjazd z nią 
na zawody. Pierwszy trening był totalną
klapą (pierwszy trening po zimie ponieważ 
zimą nie skaczemy bo boję się żeby się nie 
poślizgnęła więc miała bardzo długa przerwę).
 Misia skoczyła poprawnie przeszkodę 
tylko jeden raz. W następnym treningu zrobiła 
duży postęp przynajmniej połowę skoków
oddała prawidłowo. Potem odbyły się jeszcze
3 treningi. Było coraz lepiej. Dzień przed 
zawodami (czwartek bo zawody były w 
piątek) pojechałyśmy z Misią w dość długi 
teren. Chciałam ogarnąć pewną drogę (nie
wiedziałam gdzie prowadzi) trochę się
zgubiłyśmy. Ale dałam rade wymyślić taką
drogę żebyśmy nie wracały tą samą drogą
do domu. Zwiedziłyśmy nowe miejsca.
podczas tego terenu deszcz zlał nas aż 4
razy. Nadszedł dzień zawodów. Wstałam
o 6.00, ubrałam się i od razu pojechaliśmy
z tata do babci zająć się końmi. Paulina 
dojechała  około 7.30. Śniadanie a 
potem zaczęło się szczotkowanie koni .
 Lota i Gracja szły w bryczce a ja jechałam
 na Misi w siodle. Droga do Huty Kalnej
 wynosiła 18 km w jedną stronę. Ja jechałam
pierwsze 6 km na Misi a Paulina potem
pozostałe 12 km. Gdy dojechaliśmy na
miejsce byliśmy jednymi z pierwszych.
O 12.00 zaczęła się msza. Podczas mszy
Misia sobie odpoczywała i jadła trawkę.
Konie dostały święconego owsa. My z
Pauliną też zjadłyśmy trochę tego owsa.
Doszłyśmy do wniosku, że to nie jest takie
złe. Po mszy poszłyśmy na spacer z Misią.
Miała już tyle energii, że zaczęło ją nosić.
Rżała do wszystkich koni i nie szło z nią 
spokojnie iść. Postanowiłam ją 
przegalopować. Od razu koń się uspokoił.
 Następnie było ogłoszenie wyników konkursów
plastycznego, fotograficznego i poezji..My w tym
 czasie zajęłyśmy się oprowadzaniem dzieci. No Miśka
zarobiła trochę kaski. Potem zaczął się konkurs bryczek.
Musiałyśmy się dokładnie przyjrzeć przejazdowi bryczek.
Trasa w siodle była podobna tylko, że dostawiono dwie
przeszkody. Ja z Niunią (Misią) startowałyśmy jako drugie.
Więc zaczęłam ją rozgrzewać. Misia najpierw skakała ładnie
i ładnie chodziła. Po kilku minutach odwidziało jej się to wszystko.
Nie chciała wykonywać poleceń. Nadszedł nasz czas na start.
Niunia opornie wykonywała polecenia. Zrzutki miałyśmy na oby
dwóch przeszkodach. Nie był to najlepszy start ale co się dziwić
koniowi została sama na placu i jeszcze coś od niej chcieli.
Była zestresowana. Po kilku koniach startowała Paulina.
Przejazd miały bezbłędny. Następnie czekałyśmy na
ogłoszenie wyników. W tym czasie dalej oprowadzałyśmy
dzieci. Zjadłyśmy po zapiekance. Podczas ogłoszenia
wyników nie zajęłyśmy żadnego miejsca. To nic.
Rundę honorową jechałyśmy we dwie. Ja z przodu
na siodle, Paulina z tyłu za siodłem. Fajnie się tak
galopowało. Niektórzy się nam dziwili. Potem
ruszyliśmy w drogę do domu. Paulina pojechała
samochodem a ja całe 18 km na Misi w siodle.
Gdy wróciłyśmy z Niunią do domu byłyśmy padnięte.
Ja zjadłam kolację w domu u babci a Kochanie (Misia)
w swoim boksie. Gdy rozmawiałam z dziadkiem na
drugi dzień okazało się, że Niunia była tak padnięta,
że ciągle leżała w swoim boksie. To były fajne przeżycia.
<3
W zakładce filmiki znajdziecie nowe filmik z treningów
przed zawodami.
:)

Pozdrawiam wszystkich,
Justyna

Lekcja w stajni

Hej
Byłam ostatnio w stajni i miałam lekcję ujeżdżeniową.
Jazdę miałam na koniu -Czorcie.
Był galop, kłus i ćwiczenia z piłeczkami i słupkami.
Lekcja była bardzo udana, niestety nie mam zdjęć.
Na następnej lekcji postaram się zrobić parę fotek :)
Niedługo wstawię zdjęcia z zawodów :)

                                                                                                      Pozdrawiam Paulina

sobota, 10 maja 2014

długo nas nie było.

Hej
Długo nas nie było i dużo się działo,
nie wiadomo od czego zacząć :)
To może najpierw opowiem Wam że miałam już kilka lekcji w nowej stajni 
i były one na koniu który ma na imię Poslik. 
Dzisiaj też wybieram się do stajni :)
Oprócz tego mogę powiedzieć też ,że 
byłyśmy na zawodach ale to już Justyna opisze:)
W czwartek byłyśmy w terenie i jechałyśmy do pewnej miejscowości , kiedy wracałyśmy zauważyłyśmy ,że zbliżają się burzowe chmury.
Zaraz zaczęło kropić, i na niebie pojawił się piorun po czym też usłyszeliśmy grzmot, pojechałyśmy kłusikiem i trochę galopem.
Wjechałyśmy do lasu a ponieważ była burza i miałyśmy telefony , to dla bezpieczeństwa wyłączyłyśmy je.
Jak zaczęło padać to i Ja ,Misia ,Justyna i Lota byłyśmy całe mokre.
Potem zaczął padać deszcz z gradem, konie o dziwo były dość spokojne jak na taką pogodę ,
chociaż widziałyśmy, że chcą już naprawdę do domu , przestało padać a my byłyśmy całe mokre ,razem ze sprzętem i końmi .
Jak dojechałyśmy do Justyny babci to Justyna zaczęła rozsiodływać konie , zaś ja zajęłam się ratowaniem naszych przemokniętych komórek ( jak już mówiłam byłyśmy całe mokre ) na szczęście okazało się że komórki przetrwały , wprowadziłyśmy konie do boksów po czym wytarłam je jeszcze słomą żeby szybciej wyschły:)
Oczywiście my potem też się przebrałyśmy bo byłyśmy mokre
Pogoda masakryczna ale zaliczyłyśmy nową pogodę bo jechałyśmy już w : śnieżycy, upale, ulewie, mgle, burzy , deszczu ze śniegiem i deszczu z gradem.
Jak ja to mówię została tylko tęcza ;)


                                                               Pozdrawiam i idę się zbierać do stajni 
                                                                                                       Paulina

sobota, 19 kwietnia 2014

Sesja zdjęciowa z Misią i Agą

Siemka! Dziś wybrałam się z moją przyjaciółką
Agnieszką na sesję zdjęciową z Misią. O 9.30
wyjechałyśmy z domu na rowerach do mojego
dziadka. Po przyjeździe pomagałyśmy dziadkowi
a następnie czyściłyśmy Misię. Zrobiłyśmy jej 
warkoczyki na grzywie. Potem poszłyśmy same
się przebrać w sukienki. Około godziny 13.00
wyjechałyśmy na oklep z plecakiem na plecach
nad jezioro. Jechałyśmy stępem więc zanim dojechałyśmy
minęła prawie godzina. Na miejscu porobiłyśmy sobie 
zdjęcia w wodzie. W pewnym momencie przyszło
3 chłopaków. Patrzyli się na nas i Misię ale nic
nie powiedzieli. Zrobiłyśmy zdjęcia i uadłyśmy
się do domu. W drodze powrotnej zrobiłyśmy zdjęcia
w lesie i na łące. Zachęcam do oglądania
zdjęć w galerii. :)


Pozdrawiam fanów Misi,
Justyna

piątek, 18 kwietnia 2014

Treningi i pierwszy wyjazd na zawody na Poli :)

Hej wszystkim po długim czasie. Przepraszam 
że nie pisałam ale nie miałam czasu. Dużo się ostatnio
wydarzyło. 2 tygodnie przed zawodami dowiedziałam 
się o nich. Zaczęły się treningi na Poli. Na początku
skoki szły mi katastroficznie ponieważ długo już nie
skakałam. Potem było coraz lepiej jednak trener nie
pozwolił mi wystartować. Miałam jechać jako luzak.
W sobotę rano (w zeszły tygodniu) wstałam o godzinie
4.50 aby na 6.00 stawić się z koleżanką w stajni. Byłyśmy
jako pierwsze. Potem zjechała się reszta. Zaczęło się 
karmienie i czyszczenie koni. Następnie zaczęliśmy się 
pakować i wprowadzać konie do przyczep. Gdy było
już wszystko gotowe około godziny 8.00 ruszyliśmy w
drogę do Gdańska. Na miejscu wyprowadziliśmy konie
z przyczep i osiodłaliśmy. Były jeszcze małe poprawki
wyglądy. Udaliśmy się na rozprężalnie. Dziewczyny
startowały najpierw w konkurencji LL mini następnie
w konkurencji LL. Mój trener powiedział, że jeśli Pola
przejedzie tę konkurencję ładnie to ja także wystartuję.
Pola bardzo ładnie poradziła sobie z parkurem. Poszłam
się przebrać w białe bryczesy. Szczęście, że mama kazała
mi je zabrać. Następnie wsiadłam na Polę. Na rozprężalni 
skoki szły mi marnie. Trener zaprowadził mnie na parkur.
Chwilę musiałam poczekać. Powiedziałam trenerowi, że 
się denerwuję. On zapytał czym? Wytłumaczyłam, że boję
się pomylenia parkuru. W końcu wystartowałyśmy. Pola
szła bardzo szybko na przeszkody. Na jednej linii tak ładnie
ją  skruciłam, że pasowało jej idealnie. Cały parkur pokonałyśmy
bezbłędnie i czysto wszystkie 9 przeszkód. Do dekoracji 
jednak jechałam na Jolly Joe. Niestety nie byłam dana mi
runda honorowa ponieważ gdyby Jolly się rozpędziła
nie wiadomo czy dałabym radę ją zatrzymać. Zawody
uważam za udane. Razem z Polą wygrałyśmy flo. To 
był bardzo fajny dzień bo do wieczora byłyśmy z 
dziewczynami w stajni. Wstawiłam kilka zdjęć z
zawodów do galerii zachęcam do oglądania.
Pozdrawiam,
Justyna :)    

sobota, 12 kwietnia 2014

Wyjazd do innej stajni

Hej
 Długo mnie nie było.
Ale postaram się to nadrobic :)
Ostatnia jazda w naszej stajni nie była udana gdyż zaliczyłam glebę z Dolcze i kiepsko szły mi skoki.
Cóż moge więcej powiedzieć poprostu koszmar.
Tak więc po mojej ostatniej koszmarnej lekcji , postanowiłam udać się do innej stajni.
Zadzwoniłam do stajni i umówiłam się na jazdę.
Ostatnio kupiłam sobie drugą parę białych bryczesów i chciałam je wypróbować więc postanowiłam ubrać je na jazdę.
Przed przyjazdem do stajni strasznie się denerwowałam , w końcu pierwsza lekcja w nowym miejscu :)
Gdy w końcu dojechałam znalazłam panią i pooglądałam końcówkę jazdy gdyż przyjechałam przed czasem jak to zwykle robię.
Przyszła moja kolej , okazało się że będę jeździła z 4 skaczącymi dziewczynami.
Były one bardzo miłe.
Dostałam konia o imieniu Czort.
Muszę przyznać że to imię do niego pasuje :D
Najpierw był kłus ćwiczebny i anglezowany potem galopik i skoki.
Jak zobaczylam co mamy skoczyć to myślałam że to bardzo trudne i że napewno nie dam rady ( może to po upadku z Dolcze).
Ale pani była bardzo miła , a Czort to bardzo miły koń , wiec nie było się czego bać i martwić na zapas.
W końcu ruszyliśmy kłusem na przeszkodę , udało nam się , potem jeszcze 2 następne i też nam udało się je przeskoczyć.
Pani pochwaliła nas za skoki.
Na początku lekcji nie mogłam ogarnąć Czorta bo każdy koń  z którym się spotykam jest inaczej nauczony , u niektórych do zakłusowania wystarczy cmoknięcie , u niektórych łydka , a u niektórych bacik i łydka  .
PO tej jeździe stwierdzam że ta stajnia jest naprawdę bardzo fajna , super konie , super jeźdźcy , ekstra instruktorzy.
Z pewnością  będę częstym gościem w tej stajni .
W galerii zostawiam wam zdjęcie moje i Czorta :)
Coś czuje że stał się moim ulubieńcem ,naprawdę świetnie skacze a do tego jest naprawdę fajny , wygląda tak ślicznie :) 
Zapraszam do galerii 
Pozdrawiam Paulina :)

wtorek, 25 marca 2014

Trening skokowy na Tofiku

Pojechałam w sobotę do mojej babci.
W niedzielę poszłam na trening do stajni
w mieście w którym mieszka babcia.
Miałam trening skokowy na koniu imieniem
Tofik. Jest to koń zimnokrwisty który skacze
na wysokość 130 cm. Jazda była super. Tofik
bardzo fajnie chodził i skakał. Skakaliśmy stacjonatę
z dwóch najazdów i szereg złożony z 3 okserów z
lewego najazdu. Tofik skakał świetnie. Jazda była 
super! Tamtejsza pani trener robi świetne jazdy.
Miałam tam kilka jazd i jak pojadę do babci 
następnym razem to postaram się iść znów na trening.
Mam nadzieję ze to będzie jazda na Tofiku.
<3

Justyna
:)

Tereny na oklep i nie tylko

Hej!
Przepraszam ale ostatnio mam coraz mniej czasu na 
pisanie na blogu. No to postanowiłam pojeździć sobie na 
Misi w tereny na oklep. Powiem wam tak stęp jest super wygodny,
galop też ale kłus to po prostu masakra. Jak zwykle pojechałyśmy nad
jeziorko pomoczyć nóżki i poskakać. Wiecie co skoki z galopu na oklep
przez małą przeszkodę są świetne! Miałam chyba takie dwa tereny na oklep.
Potem stwierdziłam, że nie dam już rady za bardzo dawało mi się to we znaki.
Zaliczyłam kilka terenów w siodle. W końcu wybrałyśmy się z Pauliną w teren
razem. Paulina jechała na Misi a ja na Locie. Pojechałyśmy obczaić nową trasę
o której mówił mi tata. Ja prowadziłam w drodze do a Paulina z powrotem.
Konie były pełne energii. Lota jak się rozpędziła prawie do cwału to nie mogłam 
jej zatrzymać. Misia szła dobrze bo w poprzednie dni chodziła. Lota mi robiła
dziwne lotne zmiany nogi w galopie. To było naprawdę dziwne i niewygodne będę 
musiała z nią to potrenować. Na dodatek wywaliła mi z zadu. Z powodu późnego
 wyjazdu  wracałyśmy po ciemku. Na szczęście był księżyc prawie w pełni więc 
nam oświecał drogę. Teren zaliczamy do udanych.

W naszej stajni przyszedł na świat nowy źrebaczek. Ma na imię
Tina i jest córką Blondyny. Oprócz tego sprzedaliśmy dwa źrebaczki Błyska 
i Belle. Prawdopodobnie jak urosną będą parką do bryczki ponieważ mają 
podobne umaszczenie. Pan który je kupił chciał je do bryczki ponieważ 
były by świetną parką. Mam nadzieję że będą miały tam dobrze i że kiedyś
zobacz je idące razem pięknie w bryczce.
:)
Nasze kochane:
 http://www.youtube.com/watch?v=OEeDuyxaTH0

Pozdrawiam,
Justyna

poniedziałek, 3 marca 2014

Tereny na Misi

Hej
W piątek byłam u Misi. Wyszczotkowałam
ją i osiodłałam. Pojechałyśmy w teren. Jechałyśmy
powoli ponieważ już na niej z tydzień lub dwa nie
jeździłam. Misia jak zwykle musiała coś wymyślić.
Postanowiła się płoszyć bez przyczyny. Zrobiła tak
3 razy. Za 3 razem w galopowała w łąkę. Oczywiście
na mnie to wrażenia nie zrobiło i pojechałyśmy dalej.
Za dobrze tego konia znam tyle lat spędzonych razem :)


W niedzielę pojechaliśmy razem z tatą w teren. Ja
jechałam na Misi a tata na Locie. Podczas pierwszego
zagalopowania Misia wyrwała jak burza i strzeliła mi 
z zadu. Widać było jej tego trzeba. Lota także szła bardzo
szybko. W pewnym momencie prawie nas przegoniła ale nie
dałyśmy się z Misią. Pojechaliśmy nad jezioro. Konie pomoczyły
nogi. Misia weszła bez większego oporu do wody z czego byłam
bardzo zadowolona. Lota jeszcze w jeziorze nie chodziła więc miała
opory ale w końcu weszła. Nad jeziorem było powalone drzewo.
Najechałam na nie kłusem. Pierwszą myślą Niuni (Misi) było jego
przejście ale zmieniła błyskawicznie zdanie i znów było coś w stylu skoku.
Jechaliśmy z tatą dość daleko. Potem okazało się, że zrobiliśmy
około 20 kilometrów. To był bardzo fajny teren. Byłam zadowolona
ja i Misia. W filmikach znajdziecie filmik jak wracamy z tego 
przecudownego teremu.
<3
Pozdrowienia,
Justyna 

środa, 26 lutego 2014

Teren z tatą

W niedzielę 16 lutego wybrałam się
razem z tatą w teren. Ja jechałam na 
Misi a tata na Locie. Pojechalismy
sobie drogą. Potem przez pola i las.
Jechaliśmy taką trasą na około 
jeziora. Po zimie było tam dużo
powalonych drzew. Jedno było
tak fajnie centralnie na środku 
ścieżki. Chciałam aby Misia je
przeszła. Ale ja to Misia co jest
na równi kolan lub powyżej nadaje
się tylko do przeskoczenia. W jej
ślady poszła także Lota. Potem
wjeżdżaliśmy ma taką stromą górkę.
Aż strach. Potem były jeszcze fajne
galopy i w drogę do domu.
Kocham moje konie <3

Koniecznie obejrzyjcie filmik który zrobiłam razem
z Hanią :)
http://www.youtube.com/watch?v=OEeDuyxaTH0

Pozdrowionka,
Justyna :)

piątek, 7 lutego 2014

Trening i teren

Siema! W środę byłam w stajni. Okazało się, że
jazdę mam na Poli. Wiecie jak się ucieszyłam po
długi czasie wreszcie miałam jazdę na Poli. 
Wyszczotkowałam ją i osiodłałam. Jazda była na
placu z trzema dziewczynami. Stęp był krótki
ponieważ wcześniej konie były na padokach.
Rozkłusowanie i jazda na drągach. Zatrzymania,
wolty itp. Potem dwie dziewczyny poszły na galop
na lążownik. Jedna ze mną została ale tylko kłusowała.
Ja miałam sobie pogalopować a potem zaczęłam skoki.
Najpierw mała stacjonatka, potem mały murek i potem
ciut wyższa stacjonatka. Oksera nie mogłam skakać bo 
było za ślisko. :(

Terenik
Wczoraj  byłam u Niuni. Najpierw prace w stajni. Potem
czyszczenie i siodłanie. Pojechałyśmy sobie w terenik. 
Większą część drogi przejechałyśmy stępem ponieważ 
było ślisko. Na łące gdzie był śnieg pokłusowałyśmy.
Potem była taka w miarę nie wyjeżdżona droga tam
chciałam pokłusować. Miśka zagalopowała. Normalnie
nie mogłam jej odmówić tej przyjemności. Odmawiałam
jej tego tak długo. Ten koń potrafi poprawić człowiekowi
humor. Wróciłyśmy stępem. Kochanie było tylko trochę
spocone. Nie chciało jej się brykać podczas drogi bo już
wcześniej  przewiozła nie jeden kulig. Rozsiodłałam ją i 
zaprowadziłam zadowoloną do boksu. Jak wróciłam do 
domu to odrobiłam lekcje i wyprałam moje czapraki i
podkładkę. Sami widzicie czasami nie da się pisać na
bieżąco. :)

Pozdrowienia dla wszystkich koniarzy,
Justyna

sobota, 1 lutego 2014

Jazda

Hej w czwartek byłyśmy z Pauliną w naszej stajni
na lekcji. Paulina miała jazdę na Nelsonie z okazji
urodzin a ja na Dolcze. Najpierw wyszczotkowałyśmy
konie a potem udałyśmy się na lonżownik. Rozstępowanie 
potem kłus. Następnie kłus anglezowany i ćwiczebny bez 
strzemion. Galopy i rozstępowanie. Paulina i Nelson tego
dnia byli jacyś przymuleni. W kłusie Nelson przechodził do 
stępa. Nie chciał zagalopować ale potem jednak tak. Dolcze
chodziła ok była bardzo żywa. Jazda była spoko ale szkoda,
że nie było skoków.

Pozdrowienia,
Justyna

niedziela, 26 stycznia 2014

Nelson i Saga

Hej
Dzisiaj byłam z moją kuzynką Gosią w stajni.
Jazdę mieliśmy z panem instruktorem.
Moja kuzynka dostała Sagę , a ja Nelsona , miałam obawy że znów dostanę Dolcze.
Nie mam nic przeciwko niej ale jestem przyzwyczajona do Nelsona , kocham jazdy na nim .
Gosia pierwszy raz miała jazdę a nie oprowadzkę plus pierwszy raz była w tej stajni.
Już na tej lekcji zaczęła kłusować bez ląży.
Ja miałam kłus w strzemionach i bez strzemion oraz galop .
Skoków niestety nie było ale może będą w następnym tygodniu , w tym tygodniu jest za ślisko.
W każdym razie najważniejsze że jazda była na moim ukochanym koniu Nelsonie  i że nie zaliczyłam upadku .Jazda jak najbardziej jest zaliczona do udanych .

                                                                                               Pozdrawiam Paulina

wtorek, 21 stycznia 2014

Lekcja na Dolczewicie

Hej
Dzisiaj byłam w stajni.
Kiedy przyjechałam musiałam trochę poczekać aż 
przyjdą pozostali z panem instruktorem.
Potem przyszły dziewczyny i powiedziały mi że mam mieć lekcję na Dolcze .
Cóż wielkie było moje zdziwienie gdyż miałam wielka , naprawdę wielka nadzieję że wyląduje na ukochanym Nelsonie.
Dolczewita strasznie się wierci .
Na lekcji cały czas się kręciła kiedy miałyśmy zatrzymywanie.
Miałyśmy też skoki , i tu było moje zdziwienie , Dolczewita nawet dobrze skacze.
Z tego względu że za bardzo przyzwyczaiłam się do mojego brojącego Nelsonika , zdarzało mi się za mocno pociągnąć na wodzę a przy skoku za bardzo je poluźnić . 
Najgorzej szły pierwsze skoki ostatnie nawet dobrze wyszły.
Ale muszę przyznać że Dolczewita bardzo różni się od Nelsona .
Nelson jest wredny i czasem potrafi wkurzać ludzi ale to jednak mój ukochany ,,renifer" - (jak to mówi pan instruktor) i nie łatwo się od niego odzwyczaić.
Jazdę na Dolcze zaliczam do udanych.
Po jeździe  pomogłam dziewczynom w siodłaniu Edka , Lacke'go i Poli.
Przed jazda pobawiłam się też z Deksterem i Saszką.
Kiedy osiodłałyśmy z dziewczynami konie na ich jazdę , poszłam też do kucyków Amiry i Bobusia.
Potem pomogłam zaprowadzić Lackie'go na  lążownik po czym musiałam jechać.

                                                                                                          Pozdrawiam Paulina
                                                                                                           (i tak najlepszy jest Nelson)
 


środa, 15 stycznia 2014

Trening na Nelsonie

Hej, dziś miałam jazdę na Nelsonie. Opisze wam to
po kolei. Weszłam do stajni i zapytałam panią instruktor
na jakim koniu jeżdżę. Pani powiedziała mi że na Nelsonie.
Na początku w to nie wierzyłam ale pani powiedziała, że tak
powiedział pan trener. Nelson stał już gotowy więc wzięłam go
na lonżownik. Najpierw było rozstępowanie. Potem kłus i kłus 
anglezowany bez strzemion. Dragi w kłusie ćwiczebnym a następnie
drągi w półsiadzie bez strzemion. Potem galop i skoki. Nelson przy
zagalopowaniu mi wywalił trochę z zadu. Na skokach musiałam bardzo
go poganiać aby pasowało mu na fule. Na jeździe okazało się, że Nelson
przed treningiem był na padoku i wyskoczył przez ogrodzenie około 120cm.
Nelson potrafi fajnie skakać ale trzeba potrafić na nim dobrze trzymać tępo
w galopie.

Pozdrowienia,
Justyna

czwartek, 9 stycznia 2014

Cześć

Ze względu na to ze długo nie pisałam 
Zamierzam wam napisać o mojej dzisiejszej jeździe.
Jak przyjechałam do stajni  Pan instruktor powiedział że mam wziąść mojego ulubieńca ( Nelsonka ).
Poszłam go wyczyścić po czym go osiodłałam.
Poszłam na lążownik z instruktorem, lekcje miałam sama z czego byłam zadowolona gdyż nie musiałam zjeżdżać na boki i wyprzedzać.
Najpierw Pan pozwolił mi wylążować Nelsona.
Najpierw zapędziłam go do kłusu zrobił parę kółek potem sam przeszedł do galopu  ,kilka razy bryknął 
Wyrzucił też tylnymi nogami i kilka razy kwiknął .
Jak się na niego patrzało to zachowywał się jak źrebak.
Na lekcji miałam kłus  przez drągi , galop, i skoki .
Po  tamtym wcześniejszym upadku miałam trochę stracha przed użyciem bacika , ale nie musiałam go duzo używać.
Po skokach nadszedł czas na trochę kłusu po czym było rozstępowanie .
Pogłaskałam Nelsia za kolejną fajną lekcję i aprowadziłam go do stajni gdzie go rozsiodłałam.
Do domu wróciłam zadowolona .


                                                                                                            Pozdrawiam Was  i koniki 
                                                                                                                Paulina

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pobyt u babci

Jak pisałam wcześniej byłam u babci na 10 dni.
Tam w mieście jest fajna szkółka jeździecka więc 
chodziłam tam na jazdy było super .Opisze wam
wszystkie jazdy jakie miałam.
1. Jazda skokowa na Himerze było super i bardzo szybko!
2. Wyjazd w teren na Zachęcie 
3. Jazda ujeżdżeniowa na Astrze (ale ona pędzi)
4. Zawody na Lidze był tor przeszkód składający
się z 3 przeszkód, slalomu, drągów, bramki z kapeluszami
które trzeba było założyć i sztucznego rycerza z którego 
trzeba było zdjąć kółko za pomocą miecza.
5. Jazda ujeżdżeniowa na Kasi spoko.
6. Woltyżerka na Mamucie pierwszy raz w życiu
stwierdzam że fajnie było tak poćwiczyć na koniu.
7. Jazda skokowa na Maksie też było szybko.
To były fajne dni spędzone w stajni między końmi.

Pozdrowienia,
Justyna

Urodziny Loty

Hej 26 grudnia Lota miała urodziny ale ja
wyjechałam 25 grudnia do mojej babci więc 
obchodziłyśmy z końmi urodziny Loty w wigilie.
Zrobiłam jej tort. Konie wcinały jeno im się uszy
trzęsły. Jeśli kochacie swoje koniki tak bardzo jak 
ja to możecie im sprawić przyjemność w dniu urodzin
robiąc im tort z tego czego lubią najbardziej. Jeśli chcecie
podam wam mój przepis na tort dla konia.
Zdjęcia tortu Loty w galerii.
Składniki:
-cukier w kostkach
-marchew
-jabłka
-szrut (mielony owies i inne zboża)
 Wykonanie:
Szrut zmieszać z wodą dorzucić pocięte
w kostkę jabłka i marchewki oraz dodać cukier.
Można ułożyć dekoracje z marchewek, jabłek i
cukru.
Powodzenia i smacznego dla koników!

Justyna :)